|
Nad tym zastanawiał się niejeden rowerzysta. Okazja, żeby wsiąść na rower po alkoholu jest kusząca. Bo przecież rower to nie to samo co samochód. Rower nie zrobi nikomu krzywdy. I tak dalej i tak dalej. Nie idźmy w to.
Chociaż faktycznie rowerzysta nawet po piwie nie narobi takiego bałaganu co samochodziarz, to jednak mogą zdarzyć się sytuacje, że to właśnie rowerzysta będzie powodem czyjejś tragedii. Bogu ducha winny kierowca, chcąc ominąć pijanego rowerzystę, może zjechać z drogi, uderzyć w drzewo lub w inne auto. Proste. Nie ma nad czym dyskutować.
Z tego właśnie powodu dla policji pijany rowerzysta jest tym samym co pijany kierowca. Jeśli rowerzysta jest szczęśliwym posiadaczem prawa jazdy, straci je. Sprawa trafi do sądu i zakończy się wyrokiem. Tak tak, za jazdę po paru piwach na rowerze.
Obecnie w polskich więzieniach siedzi blisko 5 tysięcy rowerzystów skazanych za jazdę po pijanemu. Rowerzyści stanowią znaczną część statystyk dotyczących pijanych kierowców.
Co zatem zrobić, gdy jesteśmy rowerem gdzieś na mieście, spotykamy znajomych no i wypadałoby wypić z nimi piwo lub dwa :)
Ja mam prostą radę i bardzo skuteczną.
Można wracać do domu z rowerem, ale trzeba go PROWADZIĆ! Tak, tak. Bo wówczas jesteśmy pieszymi. A pieszy może sobie wracać do domu nawet kiedy wypije piwo!
Człowiek z rowerem to nadal pieszy. Mówi o tym precyzyjnie artykuł 2 pkt 18 Ustawy Prawo o ruchu drogowym.
(...) za pieszego uważa się również osobę prowadzącą, ciągnącą lub pchającą rower, motorower, motocykl, wózek dziecięcy, podręczny lub inwalidzki, osobę poruszającą się w wózku inwalidzkim, a także osobę w wieku do 10 lat kierującą rowerem pod opieką osoby dorosłej;
A więc dziewczyny i chłopaki. Najlepiej nie pić wcale, ale jeśli już się zdarzy i nie chcemy zostawiać gdzieś roweru - trzeba go prowadzić. Nawet jeśli jest daleko. Samochodziarze i tak mają gorzej :)